No to może najpierw ogłoszenie parafialne:)
Przepraszam za ostatnią nieaktywność, te parę osób, które tu zagląda i uprzedzam, że jeszcze chwilę mnie nie będzie. Nie to, żeby był -> patrz jw. :) Nie, nie, nie! Hehehe
Zainspirowana tekstem Arka klik, uznałam, że nie ma co czekać i w ciągu 2 dni założyłam z koleżankami "firmę" i śmigamy teraz po Wro z wegańskimi obiadami. A co! Proszę o cierpliwość, aż uda mi się zaginać czaso-przestrzeń i wtedy będę ładnie siedziała i pisała bloga, bo na razie to w wolnych chwilach ogarniam jeszcze marketingową stronę tej imprezy. Dodam tylko, że jest CZADOWO!
Teraz na pociechę coś szybkiego i słodkiego.
Garaletka kororowa
- dowolne kolorowe soki,
- mleko kokosowe,
- cukier,
- agar.
Bierzemy kolorowe soki i mleko kokosowe. Płynów ma być tyle litrów ile zmieści się nam do naczynia, którego kształt chcemy uzyskać - u mnie to forma do babki, ale fajnie wygląda też z misek różnistych. Soki podgrzewamy w osobnych naczyniach, na każde pół litra płynu dajemy łyżeczkę agaru, chwilę gotujemy. Soki wylewamy do płaskich naczyń - blacha/naczynie żaroodporne, czekamy aż zastygnie. Kiedy galaretka zaczyna tężeć gotujemy posłodzone mleko i dajemy do niego agar jw.
Kolorowe galaretki kroimy w kostkę i mieszamy w naczyniu, zalewamy przestudzoną! tężejącą galaretką kokosową. Kroimy w plasterki po zastygnięciu.
Jeśli chodzi o agar, to można go już kupić w większych sklepach bezproblemowo.
Jakiego są jego zalety?
- nie jest pochodzenia zwierzęcego!:) to glon,
- bezproblemowo się rozpuszcza,
- tężeje jeszcze ciepły!
- jeśli coś nam nie wyjdzie można taką galaretkę podgrzać, a ona się… z powrotem rozpuści,
- jest 2 x bardziej wydajny od żelatyny.
Dziękuję za uwagę, to mówiłem ja - Jarząbek.
Buziaksy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz