Oryginalne belgijskie gofry. Bez proszku do pieczenia, bez chemii, chrupiące z wierzchu i cudnie wilgotne w środku, nie za słodkie, zdecydowanie zbyt kaloryczne :) Przepis pochodzi z holenderskiej telewizji śniadaniowej. Szukałam jak głupia oryginału, ale widzę, że nic z tego nie będzie, musi wystarczyć mój komentarz i parę zdjęć. Niestety, z przygotowania ich, materiału wizualnego też nie będzie, bo robiłam je z Agatką o 2 w nocy jak miałyśmy już dobrze w czubie ;). Stąd też pochodzi rymowana mądrość życiowa: "Gdy Ci smutno, gdy Ci źle, zrób se gofry, nażryj się!"
Gofery
(12 szt.)
• 500 g mąki,
• 150 ml ciepłej wody,
• 70 g cukru,
• 2 jaja (ciepłe hehehe, tzn. wyciągnięte wcześniej z lodówy),
• 50 g drożdży,
• 215 g masła (miękkiego),
• 300 g kryształków cukru (Gość miał bardzo gruby biały cukier, ja używam kandyzowanego, bo innego nie znalazłam - chodzi o takie kryształki 5x5 mm, podobne do soli morskiej),
• szczypta soli.