Jeśli nie, to szybciutko biegnijcie moczyć grzyby, żeby jutro nie było płaczu i biegania po garmażerkach.
Uszka są z grzybami, ale żeby nie były za gorzkie dodaję trochę pieczarek. Zdjęcia i coś więcej może jutro, bo dzisiaj sił brak - grudzień w drukarni to hardcore, a jak do tego jeszcze się gotuje na zamówienie to… to od 1,5 miesiąca miałam 2 dni wolnego, więc tego, ten… pragnę spać i nigdy już nie podnieść się z materaca.
Sponsorami dzisiejszego wpisu są literki M i G - czyli moi szefowie, którzy poratowali świąteczną kopertą.
Sponsorami dzisiejszego wpisu są literki M i G - czyli moi szefowie, którzy poratowali świąteczną kopertą.
Uszka z grzybami i pieczarkami:
(proporcja na 60 szt. dużych uszu, takich niewiele mniejszych od pieroga lub 120 szt. wielkości tortellini
(proporcja na 60 szt. dużych uszu, takich niewiele mniejszych od pieroga lub 120 szt. wielkości tortellini
Ciasto:
• 3 kubki (kubek mniejszy od szklanki) mąki pszennej,
• 1 kubek gorącej wody (z 10 min. od zagotowania),
• 2 łyż. soli,
• 4 łyżki oliwy.
Farsz:
• 3 kubki (kubek mniejszy od szklanki) mąki pszennej,
• 1 kubek gorącej wody (z 10 min. od zagotowania),
• 2 łyż. soli,
• 4 łyżki oliwy.
Farsz:
• 50 g suszonych grzybów (namoczonych dobę wcześniej),
• 8 pieczarek,
• 1/3 kubka bułki tartej,
• 1 cebula,
• 1/2 pęczka natki pietruszki,
• oliwa do smażenia, sól, pieprz.
Grzyby namaczamy w małej ilości wody dobę wcześniej.
Grzyby gotujemy w wodzie z moczenia.
• 8 pieczarek,
• 1/3 kubka bułki tartej,
• 1 cebula,
• 1/2 pęczka natki pietruszki,
• oliwa do smażenia, sól, pieprz.
Grzyby namaczamy w małej ilości wody dobę wcześniej.
Grzyby gotujemy w wodzie z moczenia.
Pieczarki myjemy i kroimy w plasterki.
Cebulę obieramy i kroimy w drobną kostkę.
Na patelni rozgrzewamy tłuszcz, wrzucamy cebulę i smażymy na złoto, dodajemy pieczarki, czekamy aż zmiękną. Pieczar nie solimy, żeby nie puściły więcej wody. Do maszynki lub pojemnika do szatkowania od blendera wrzucamy odcedzone grzyby (wodę z gotowania zostawiamy na sos, nie wylewamy do zlewu:)), pieczarki z cebulą, liście pietruszki - miksujemy/mielimy do uzyskania kawałków 5x5 mm hehe, no nie robimy z tego kremu po prostu. Do farszu dajemy bułkę tartą, sól i pieprz - bułki tyle, żeby dało się z farszu ulepić kulki. Farsz trzeba lekko przesolić i przepieprzyć, musi być bardzo intensywny, wtedy będzie go czuć w uszach… no dobra - w buzi:)
Do miski przesiewamy mąkę, wsypujemy sól i wlewamy oliwę. Bierzemy mikser z końcówkami do wyrabiania ciasta i miksujemy powoli wlewając wodę. Wyrabiamy ok. 5 min. i gotowe.
Stolnicę posypujemy mąką, odkrawamy 1/6 ciasta i wałkujemy od środka - uwaga ciasto jest bardzo klejące, ale zarazem dzięki temu elastyczne. Jeśli za bardzo się przykleja podsypujemy mąką. Resztę ciasta trzymamy przykrytą, żeby nie obeschło. Wykrawamy kółka - szklanką, kieliszkiem, czym kto lubi, moja Babinka kroiła na kwadraty.
Łapiemy ciasto, łyżeczką nakładamy farsz i lepimy ucho. Uważamy żeby farsz nie wylazł i żeby dobrze piroga skleić, bo inaczej rozwali nam się podczas gotowania. Jak poszperam to może nawet będzie instrukcja obrazkowa.
Uszka wrzucamy do dużej ilości gotującej się, posolonej, wody i wyjmujemy po 1 min. od wypłynięcia na/do tacę/miskę posmarowaną oliwą. Gdy wystygną możemy położyć jeden na drugim i schować przykryte folią do lodówy.
Na zdrowie!
Idę zalewać robaki mojej duszy.
c.d.n. nastąpi jutro, chyba że nie wytrzeźwieję do niedzieli, to nie nastąpi.
I jak, zyjesz? :)
OdpowiedzUsuń