Zielska część kolejna.
Niektórzy lubią.
Inni jedzą tylko surowe.
Ja tam wolę gotowane/smażone/pieczone.
Zdjęcia smutne, bo jak jestem głodna to mi się nie chce.
Surówka z selera:
2 porcje
- korzeń selera,
- 1/4 szkl. orzechów włoskich/rodzynek,
- sok z cytryny,
- kwaśna śmietana,
- sól, cukier.
Ścieramy seler na tarce, można na dużych oczkach, można na małych. Po starciu seler mieszamy z paroma łyżkami soku z cytryny, aby nie ściemniał. W zależności co mamy pod ręką dajemy posiekane orzechy włoskie/rodzynki (1/4 szkl.), a jak mamy fantazję to i jedno i drugie:) Dajemy śmietanę, szczyptę soli i cukier do smaku.
Niektórzy lubią.
Inni jedzą tylko surowe.
Ja tam wolę gotowane/smażone/pieczone.
Zdjęcia smutne, bo jak jestem głodna to mi się nie chce.
Surówka z selera:
2 porcje
- korzeń selera,
- 1/4 szkl. orzechów włoskich/rodzynek,
- sok z cytryny,
- kwaśna śmietana,
- sól, cukier.
Ścieramy seler na tarce, można na dużych oczkach, można na małych. Po starciu seler mieszamy z paroma łyżkami soku z cytryny, aby nie ściemniał. W zależności co mamy pod ręką dajemy posiekane orzechy włoskie/rodzynki (1/4 szkl.), a jak mamy fantazję to i jedno i drugie:) Dajemy śmietanę, szczyptę soli i cukier do smaku.
Surówka z pora
2 porcje
- biała część pora,
- 1 jabłko/marchew,
- śmietana,
- sól, pieprz.
Pora przekrawamy wzdłuż, dokładnie myjemy. Kroimy w cienkie plasterki, solimy, ugniatamy i zostawiamy w spokoju przynajmniej na godzinę, żeby sobie zmiękł drań. Później ścieramy do niego jabłko/marchewkę, dajemy śmietanę, pieprz i sól do smaku, ot koniec.
Kochany kalafiorek
- kalafior,
- 1/4 kostki masła,
- parę łyżek bułki tartej,
- sól.
Bierzemy pięknego kalafiora, obieramy go z liści (te młode zjadamy od ręki), wykrawamy wystającą część głąba - też można schrupać. W wielkim garze gotujemy duuużo wody, solimy ją. Do wrzątku wsadzamy kalariora, gotujemy aż widelec wejdzie w najgrubszą część łodygi. Na patelni topimy masło, na małym gazie!, wrzucamy do niego bułkę tartą, mieszamy aż się zezłoci i ładnie zacznie pachnieć. Polewamy kalafiorka i przynajmniej na 2 dni mamy z głowy obiad;) Taki tort "karafiolowy" - kocham.
Latem przed gotowaniem kalafiora moczymy go w zimnej wodzie z łyżką octu - to tak na wszelki wypadek gdyby były robaki, choć przy tej ilości środków jakimi się sypie teraz warzywa, ja już robaków nie spotykam:(
Prościzna, nie? No to sma:)
Dział kulturalny
dla odważnych party - klik
pozdro600
matka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz